czwartek, 22 grudnia 2011

Zbiórka książek - do grudnia 2012 !!! + candy



„Pamiętacie Bajkę O Dziewczynce Z Zapałkami? Te Święta Dla Wielu Nie Muszą się tak Skończyć!”


Pomimo, iż Unia Europejska jest jednym z najbogatszych rejonów na świecie, to 17% Europejczyków ma tak ograniczone dochody, że nie może zaspokoić podstawowych potrzeb życiowych.
„Wykluczenie społeczne”, podobnie jak „społeczeństwo obywatelskie”, jest obecnie najpopularniejszym i najczęściej używanym terminem w sferze działalności organizacji pozarządowych, socjologii, polityki społecznej. Wykluczenie jest odmieniane przez wszystkie przypadki, na walkę z nim wydawane są miliony złotych (w skali świata miliardy dolarów)
tymczasem nic się nie zmienia, wręcz przeciwnie, osób wykluczonych jest coraz więcej i to nie tylko w Polsce, ale na całym globie.” * (Marcin Janasiak)

Podzielmy się tym co mamy, wiedzą zapisaną w książkach, mamy ich tak wiele… I z wielu już dawno wyrośliśmy… Podzielmy się wiedzą i szczęściem, które nam te twory przyniosły, nie bądźmy obojętni… Podarujmy w te święta książkę ukochanym, bliskim, podzielmy się Naszym szczęściem z obcymi, którzy go jeszcze nie zaznali…

W przedświątecznych okolicznościach mikołajowych i gwiazdkowych Stowarzyszenie Sztukater ogłasza ogólnopolską zbiórkę książek oraz darowizn, które zostaną przekazane domom dziecka, placówkom oświatowym, hospicjom oraz organizacjom zajmującym się walką z wykluczeniem społecznym . Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych a w tym szczególnym okresie zdziałamy cuda…

Dzięki Waszej pomocy i przy Waszym wsparciu postanowiliśmy w te święta obdarować wiele placówek, których do tej pory  nie stać było na stworzenie obszernych miejsc kulturalnych zwanych księgozbiorem podręcznym. Miejsc w których dawne historie literackich bohaterów ożywają na nowo, miejsc w których rzeczywistość roztacza nowe horyzonty, miejsc, w których w te święta na wielu twarzach chociaż na chwile zagości uśmiech… Nie bądźmy obojętni wobec naszych bliźnich, podzielmy się również z nimi chwilami naszych literackich uniesień, kulturą i historią zapisaną w skarbnicach wiedzy, zwanych książkami…

Pamiętajcie o życzeniach świątecznych, do każdej paczki prosimy o dołączenie kartki świątecznej z odręcznie wypisanymi życzeniami (bez danych osobowych adresata, z dedykacją), która w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia zostanie przekazana osobom bezdomnym w schroniskach. Ten szczególny gest pozwoli im również poczuć magię świąt i chodź na chwilę stać się częścią Waszych rodzin… Wspomóżmy bliźnich słowem pisanym, życzmy Im spokojnych i wesołych świąt Bożego Narodzenia…
 
Co zbieramy?
*Książki ( wszelkiego typu, każdej ilości i tematyki… nie muszą być nowe!)
*Pieniądze (Dzięki dobrowolnym wpłatom ufundujemy wyposażenie wnętrza, w którym będzie     znajdywał się księgozbiór, każda kwota się liczy!)
*wszelkiego typu artykuły biurowe (kredki, mazaki i co wam tylko przyjdzie do głowy!)
*oraz wszelkiego typu produkty (materiały), które wspomogą przeprowadzenie akcji

Ważne terminy:

Zbiórka darów trwa do 15 grudnia 2011!
Rozdysponowanie darów 16 grudnia 2011!
Oficjalne przekazanie darów 20 grudnia 2011!

Jak przekazać dary?
Wystarczy nadać paczkę z zawartością w środku na adres korespondencyjny poniżej.
Na stronie http://sztukater.pl/inne.html na bieżąco będziemy informować o darach oraz ich ofiarodawcach!
Adres Korespondencyjny:
Stowarzyszenie Sztukater
Z dopiskiem: „Święta z Książką”
skr. pocz. Nr 6
50-950 Wrocław 68


Jak przekazać wpłaty pieniężne?
Wystarczy przelew, każda kwota się liczy
Akcja: „Święta z Książką”
konto bankowe: Bank Zachodni WBK S.A.
89 1090 2398 0000 0001 1739 8244
tytułem: „Święta z Książką”

adres korespondencyjny:
Stowarzyszenie Sztukater
skr. pocz. Nr 6
50-950 Wrocław 68
tel. 791566675
email:
info@sztukater.pl
www.sztukater.pl


Instytucje, firmy oraz wszelkiego typu organizacje, chcące przyłączyć się do Naszej proszone są o kontakt:

swieta@sztukater.pl
Koordynator Projektu:
Tomasz Szmich
Tel. 791566675
Adres Korespondencyjny:
Stowarzyszenie Sztukater
Tomasz Szmich
skr. pocz. Nr 6
50-950 Wrocław 68



Zapraszam po szczegóły candy na mój blog Ogród książek Mad


poniedziałek, 31 października 2011

Biała jak mleko czerwona jak krew - Alessandro D`Avenia


„Biała jak mleko czerwona jak krew” Alessandro D`Avenia, Wydawnictwo: Znak Literanova, rok wydania 2011


„Tamtego dnia dowiedziałem się od dziadka, że różnimy się od zwierząt, których zachowanie powodowane jest naturalnymi popędami. My jesteśmy wolni. To największy dar, jaki otrzymaliśmy. Dzięki wolności możemy zmienić swój los. Wolność to także prawo do marzeń, a marzenia są limfą naszego życia, chociaż ich ceną bywają dalekie i trudne wędrówki czy nawet chłosta. „Nie wyrzekaj się swoich marzeń! Nawet wtedy, gdy inni śmieją się z ciebie za plecami. Wyrzekłbyś się samego siebie”.” S. 24



„Dla zakochanych czas nie istnieje. Istnieje za to dla mojej matki, która bynajmniej nie jest zakochana w Beatrice, w związku z czym traumatycznie odczuła czas, jaki upłynął od chwili, kiedy po raz ostatni dałem jej znać o sobie, i okazała mi to z największą irytacją. Ale co ja poradzę? To miłość. W tych okresach życiach, które są zabarwione czerwienią, nie patrzy się na zegarek.” S. 38



„- Zauważcie, że kiedy wydaje się nam, że nie myślimy o niczym, w rzeczywistości najczęściej myślimy o tym, co jest bliskie naszemu sercu. Miłość jest jak siła grawitacji, niewidzialna i wszechobecna, ta, którą znamy z fizyki. Nasze serce i oczy, nasze słowa, wszystko nieuchronnie koncertuje się na jednym punkcie, na tym co kochamy. Ulega sile grawitacji jak jabłko Newtona.

- A jeżeli niczego nie kochamy?

- To niemożliwe. Czy można wyobrazić sobie Ziemię albo kosmos bez siły przyciągania? Panowałby chaos. Myli się ten, kto sądzi, że niczego nie kocha. Jego myśli też przyciąga ta siła, tyle tylko, że ów człowiek nie zdaje sobie z tego sprawy. Problem polega nie na tym, czy kochamy, ale co kochamy. Może to być piękno, inteligencja, pieniądze, Bóg…” s.43



„Podzieliłem się dzisiaj moimi problemami z Terminatorem. Tak, bo przekonałem się wielokrotnie, że o ważnych sprawach nie warto rozmawiać z dorosłymi. Najczęściej nawet nie słuchają ale kwitują: „Nie myśl o tym, zobaczysz, że to wkrótce minie bez śladu”. Nie rozumieją, że jeżeli zwracam się do nich z jakimś problemem, robię to dlatego, że problem nie mija. Od dorosłych można się też spodziewać serii stwierdzeń rozpoczynających się od słowa „kiedyś”: „Kiedyś to zrozumiesz” albo „Kiedyś będziesz miał własne dzieci i wtedy…” albo „Kiedyś, jak będziesz pracował…”. …s.55



„- Co zrobić, żeby odkryć swoje wielkie marzenie? […] – Czytaj, obserwuj, studiuj… I wszystko to rób z zaangażowaniem, z pasją i dociekliwością. Stawiaj sobie pytania wobec każdej rzeczy, która cię poruszy lub zainteresuje. Za każdym razem zastanów się, dlaczego to akurat wywarło na tobie takie wrażenie. W ten sposób możesz odkryć swoje marzenie. Ważne jest poruszenie serca, nie kalkulacja rozumu.” S.62



„Ale miłość to coś innego. Miłość nie daje spokoju. Miłość jest bezsenna. Miłość obdarza siłą. Miłość jest szybka. Miłość jest jutrem. Miłość to tsunami.

Miłość jest czerwona jak krew” s. 105



„Jeżeli masz kogoś, kto cię kocha także wtedy, gdy jest z tobą niewesoło, kogoś, kto znosi twój niemiły zapach, to znak, że dobrze zainwestowałeś w życiu. Tylko ten, kto lubi twój zapach, kocha cię naprawdę i może ci dać siłę i pogodę ducha. Nie ma lepszego sposobu na cierpienia, które spotykają nas w życiu” s.111



„Marzenia są jak gwiazdy, odkrywamy, że błyszczą, dopiero wtedy, gdy gasną sztuczne światła, choć przecież gwiazdy błyszczą zawsze. Tylko że nikt nie zwraca na nie uwagi, zbyt jesteśmy zaabsorbowani sztucznym światłem.” S.123



„Życie idzie zawsze do przodu, czy tego chcesz, czy nie, muzyka gra, a ty możesz najwyżej przyciszyć ją lub pogłośnić. I musisz do niej tańczyć najlepiej, jak potrafisz” s. 183



„- Nie ma chyba nikogo, kto nie musiałby się czegoś wstydzić, kto kiedyś przed czymś nie uciekł. To ludzkie. Twarze, na których pozostają ślady po przeżytym wstydzie, wydają się prawdziwsze.” S.183



„W oczy można patrzeć w dwojaki sposób. Jeden to taki, kiedy widzisz je jako część twarzy, drugi – kiedy nie widzisz nic innego, skupiasz się na nich, jakby same były twarzą. Towarzyszy temu niesamowite uczucie, ponieważ rozumiesz wtedy, że oczy są kwintesencją życia. Biel wokół źrenicy to nicość, w jakiej życie jest zanurzone, kolorowa tęczówka jest jego nieprzewidywalną różnorodnością, a w czarnej głębi źrenicy można zniknąć jak w ciemnej studni bez dna.” S.190-191



„-Kiedy mówisz o Silvii, oczy błyszczą ci jak gwiazdy. Beatrice często mówi niesamowite rzeczy z prostotą dziecka, które prosi o ciasteczko. Milczę i czuję się jak ktoś, kogo potraktowano niesprawiedliwie i kto nic nie może zrobić, by się bronić. Ja nie mogę pokochać Silvii, mogę kochać tylko Beatrice, i to właśnie od niej słyszę, że błyszczą mi oczy, gdy opowiadam o Silvii” s.252



„Najgorsze w życiu jest to, że nie dostajesz do niego instrukcji obsługi. Gdy masz problemy z komórką, czytasz instrukcję i postępujesz zgodnie z jej zaleceniami, a jeżeli dalej nie działa, wykorzystujesz gwarancje, oddajesz telefon do sklepu i dostajesz nowy. Z życiem jest inaczej, jeżeli ma usterki, nikt nie da ci innego, musisz się zadowolić tym starym, używanym, brudnym i mało atrakcyjnym. A kiedy coś w nim szwankuje, bywa, że tracisz apetyt.” S.257



„[…] słowo „kochać” jest czasownikiem, nie rzeczownikiem; nie odnosi się do konkretnej, raz na zawsze określonej rzeczy, ale ulega zmianom, rozwija się i kurczy, podnosi lub zapada, wynurza na powierzchnię lub kryje pod nią jak podziemne rzeki, które jak nigdy nie przerywają swego biegu do morza. Miejscami pozostają ziemię suchą, ale choć niewidoczne, płyną niestrudzenie, pod ziemią, by co jakiś czas wypływać na powierzchnię, użyźniając ziemię.” S.288



„Dzisiaj zacznę pisać. Muszę utrwalić wszystko, co przeżyłem, by nigdy tego nie zapomnieć. Nie wiem, czy mi się uda, ale przynajmniej raz chciałbym się do czegoś porządnie przyłożyć. Będę pisał ołówkiem… Nie, lepiej długopisem z czerwonym wkładem. Czerwonym jak krew, czerwonym jak miłość – nie ma odpowiedniejszego tuszu do zapisywania białych kart życia. Warto pamiętać tylko to, co zapisane krwią. Krew nie popełnia błędów, więc nikt nie będzie nanosił poprawek. Biel tych stron nie robi już na mnie wrażenia; zawdzięczam to Beatrice, tej, która była biała jak mleko i czerwona jak krew.” S.304

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Sześćdziesiąt lat to pora deseru na bankiecie życia, a " Życie zaczyna się po sześćdziesiątce" Bernarda Ollvier

Emeryt, który przekształcił nadmiar czasu w przygodę, rozruszał całą Francję i udowodnił, że wprawdzie życie zaczyna się po sześćdziesiątce, ale nie kończy się zaraz potem.

Wydawnictwo Literackie poleca tę budująca dla obecnych i przyszłych emerytów książkę, która ukaże się w księgarniach już 16 czerwca


Bernard Ollivier, ur. 1938. Francuski pisarz i dziennikarz, mieszka we Francji.
W wieku 16 lat porzucił szkołę, pracował jako doker, kelner, akwizytor, nauczyciel gimnastyki. Maturę zdał niedługo przed 30. urodzinami, aby podjąć studia dziennikarskie. Przez 15 lat zajmował się dziennikarstwem politycznym (m.in. „Paris Match”, „Combat”), potem ekonomicznym i społecznym (m.in. „Le Figaro”, „Le Matin”), pisał też scenariusze. W trosce o zdrowie (gruźlica w wieku 18 lat) zaczął trenować: biegał w maratonach, stał się dobrym piechurem. W oczekiwaniu na emeryturę przebył 2325 km na szlaku do Compostelli.
Już na emeryturze wyruszył w pieszą podróż Jedwabnym Szlakiem ze Stambułu do Chin. Wędrówkę rozpoczął w 1999 r., zakończył w 2002, przeszedł 12 tysięcy km.

EMERYTURA – najlepszym czasem dla człowieka!

Jest z góry określona, przygotowana, skalkulowana. Niektórzy do niej dążą i o niej marzą, inni się jej boją i robią wszystko, by na nią nie przejść. Ale nikt od niej nie ucieknie. Emerytura. Okres wiecznych wakacji lub życia w ponurej stagnacji. Bernard Ollivier po przejściu na emeryturę zastanawiał się, czy to nie będzie początek depresji. W wieku 51 lat stracił i pracę, i żonę – czuł wtedy, że jego życie dobiegło końca. Tymczasem okres ten okazał się najbardziej barwny i emocjonujący z wszystkich etapów jego życia. Ollivier postanowił przekształcić ów emerytalny nadmiar czasu w prawdziwą przygodę – i udało mu się to!
W czym tkwił sekret? Oczywiście autorowi dopisało szczęście, ale przede wszystkim cuda zdziałało otwarcie się na innych ludzi, szczególnie młodych, oraz chęć poznawania świata, czerpania energii z jego uroków i tajemnic. Ollivier podróżował – opuścił Francję i udał się na pielgrzymkę do Santiago di Compostella, a następnie w słynną, opisaną w Długim marszu, podróż Jedwabnym Szlakiem. Udzielał się również społecznie – założył organizację „Seuil”, która umożliwia młodym delikwentom odnalezienie się na nowo w społeczeństwie – zawierał nowe przyjaźnie i cieszył się życiem jak nigdy dotąd.

Książka Olliviera, miejscami wzruszająca, kiedy indziej bardzo zabawna, pokazuje, że osiągnięcie dojrzałego wieku, wkraczanie w „jesień życia”, niekoniecznie musi wiązać się z chorobą, samotnością i oczekiwaniem na nieuchronny koniec przed ekranem telewizora. Każdy, kto ją przeczyta, nie tylko przekona się, iż życie rzeczywiście zaczyna sie po sześćdziesiątce, ale także spojrzy na własną dotychczasową egzystencję z innej strony: czy przypadkiem nie marnujemy danego nam czasu? Czy nie powinniśmy być bardziej otwarci na świat? Czy nie szkoda marnować tylu możliwości, jakie oferuje nam życie? 
W tym sensie książka Olliviera może stać się wielką – terapeutyczną wręcz – pociechą i inspiracją nie tylko dla czytelników w jego wieku, ale i młodszych. To opowieść o nadziei, odkupieniu i radości życia.

Autor






Mała reklama, książkę zamierzam przeczytać.

sobota, 4 czerwca 2011

Musiałam odejść - Jean Sasson, Nadżawa Bin Laden, Omar Bin Laden

Autor: Jean Sasson, Nadżawa Bin Laden, Omar Bin Laden
Tytuł: Musiałam odejść. Wspomnienia żony i syna Osamy Bin Ladena
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2011
Stron: 455
Moja ocena: 5/6


Recenzja książki na moim blogu: Ogród książek Mad



"Marzyło mu się obalenie królów i dyktatorów rządzących muzułmańskimi krajami i zastąpienie ich przywódcami religijnymi. Potem miał nadejść czas na największą zmianę - islam miał zapanować nad cały światem." s.285

"Chłopcy wydawali się zdenerwowani. Ojciec miał dla nich mało czasu i jeśli ich do siebie wzywał, to zwykle w sprawie nieposłuszeństwa, jakiego się dopuścili, i wiążącej się z tym kary." s.61

"Można się chyba domyślić, że ojciec nie należał do osób, które okazują dużo uczucia najbliższym. Nigdy nie przytulał swoich dzieci. Gdy próbowałem wymusić na nim pieszczoty, odpędzał mnie i rozkazywał nie naprzykrzać mu się." s. 76

"Jednym z najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa jest dla mnie chwila, gdy tata wziął mnie na ręce. Zdarzyło się to tylko raz." s.79

"Podczas każdej rozmowy pouczał nas: - Życie musi być ciężkie. Co was nie zabije, to was wzmocni. Im więcej bezwzględności doświadczycie, tym silniejsi się staniecie. Wyrośniecie na twardych mężczyzn, którzy potrafią znieść wiele trudów" s.113

"W domu zapanowała atmosfera pełna napięcia. Całe nasze życie obracało się wokół ojca i jego humoru. Kiedy był niezadowolony, odczuwał to każdy z nas, każda żona i każde dziecko" s. 133

"Osama Bin Laden, w przeciwieństwie do większości rodziców, którzy zwykle chcą uchronić swoje dzieci przed bólem, nie widział w cierpieniu nic złego. Czasami odnosiłem wrażenie, że nasza niedola go cieszy. Bezustannie przypominał nam, że robi to wszystko dla naszego dobra i chce byśmy przyzwyczaili się do głodu i pragnienia. Dlaczego? Dlatego że miało nas to wzmocnić. Ci którzy żyją w dostatku, utrzymywał, wyrosną na słabeuszy, niezdolnych do tego, by obronić siebie i swoich bliskich"  s. 176

niedziela, 22 maja 2011

Strażnik marzeń - Mariusz Surmacz

Tytuł: Strażnik marzeń
Autor: Mariusz Surmacz
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2011
Stron: 284
Moja ocena: 4/6


"Dotąd prawie zawsze w ważnych momentach inni współdecydowali lub decydowali za mnie. Teraz wszystko zależy ode mnie, tylko ode mnie." s.23


"Dość tego, do cholery. Maxsie, rozklejasz się. Wiedziałeś, że nie będzie łatwo. Wiedziałeś, że będzie bolało. I boli. Boli jak diabli. Otrząśnij się, chłopie. Wyłaź z tej dziury, odpalaj motor i gnaj stąd. Tak, to miejsce nie jest dla mnie, ale czy gdzieś jest takie, gdzie nie dogonią mnie wspomnienia? Gdzie nie będę wciąż myślał, co teraz robisz, z kim i gdzie jesteś? Czy nie dzieje Ci się krzywda? Czy też tęsknisz, a może uciekasz, jak ja, w seks? Nie, wolę o tym nie myśleć. To jednak nie jest takie proste - nie myśleć. Nie mam przycisku "reset", czerwonego guzika. Ale przecież nie pamiętać o tobie, kochanie, byłoby większą męką, niż wspominać cię." s.26


"Szczęście, tak samo jak miłość, jest wszędzie wokół nas. Należy tylko poszukać go dla siebie. Każdy do tego dąży. Pragnie i poszukuje szczęścia. Można żyć nie będąc szczęśliwym. Można przyzwyczaić się do jego braku. Gdy jednak zazna się go choć na moment, gdy poczuje się jego zapach i smak, gdy pozna się jego barwy, życie się zmienia. Tym trudniej pogodzić się z jego stratą. Tym gorzej znosi się jego brak. Tym bardziej ceni się chwile, gdy było obecne w naszym życiu." s. 70

wtorek, 17 maja 2011

Ta, którą nigdy nie byłam

Autor: Majgull Axelsson
Tytuł: Ta, którą nigdy nie byłam
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Seria z miotłą
Rok wydania: 2008
Stron: 445
Moja ocena: 5/6

"Rzeczywiście tak było. Miałam to w genach.
A mimo to nigdy nie brałam pod uwagę, że mogłabym być szalona. Wręcz przeciwnie, zawsze byłam pewna, że nie mam w tym kierunku predyspozycji. Nie słyszę głosów i nie żyję w świecie pełnym znaków i tajnych przesłań, ja tylko zamykam czasem oczy i obserwuję Marie. Moje życie, choć przecież nie moje. Mój świat, który jest innym światem. Inna rzeczywistość, która czasem - ale tylko czasem! - bywa żywsza i prawdziwsza niż ta, w której ja sama żyję." s. 54

"Zrobiło się cicho. Tracimy siebie, pomyślałam. Teraz znów będziemy samotni. Potem usłyszałam swój własny głos.
- A mój sekret jest taki, że nie wiem, jak mam na imię.
Udało się. Wszystkie spojrzenia zwróciły się w moją stronę.
- Nie wiesz, jak masz na imię?
Per był naprawdę zdziwiony. Przygryzłam wargę. Muszę uważać. Nie powiedzieć za dużo.
- Mama nazywa mnie Mary, a tata Marie. Nigdy nie udało im się pogodzić w kwestii mojego imienia...
Anna wyglądała na przejętą.
- A w szkole? Jak tam cię nazywają?
Wzruszyłam ramionami.
- Jedni nauczyciele nazywają mnie Mary, a inni Marie.
Torsten zapytał przyciszonym głosem:
- A kim chcesz być? Mary czy Marie?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- A czy to zależy od tego, czego chcę? - zapytałam i rzuciłam mu spojrzenie. - Czy imię człowieka nie powinno być czymś oczywistym?
Torsten wiercił obcasem w żwirze, właśnie miał odpowiedzieć, ale przerwał mu Sverker:
- To my będziemy cię nazywali MaryMarie..." s.114-115

"Marie stoi na peronie w Orebro i czeka na pociąg do Sztokholmu, wcisnęła ręce głęboko w kieszenie kurtki i wygląda na rozgniewaną. Uważa, że za dużo myślę o Sverkerze, sama chce sortować wspomnienia, przebierać w nich i niektóre odrzucać. Królowa zapomnienia. Królowa, która ma wszelkie powody po temu, by zapomnieć." s. 120

"Czasami usiłowałam przekonać siebie samą, że dokładnie wiem, co robię. Obojętność to najlepsza zemsta, a gdybym otwarcie okazała, jak bardzo jestem zazdrosna, straciłabym ostatnie resztki szacunku do swojej osoby. Niestety, nigdy nie udało mi się siebie samej przekonać. A przecież nie byłam tylko tchórzliwa. Nie tylko nie byłam w stanie. Nie wiedziałam raczej, jak i według jakiego prawa mogę czegoś od niego żądać.
Poza tym to był przecież Sverker. Ze wszystkim, co to oznaczało." s.150

"Sissela spoważniała.
- Wiesz, co myślę? - spytała
- Nie
Zgasiła niedopałek.
- Że niektóre kłopoty są cichsze od innych" s. 178

"Ja nie zrzędziłam. Nigdy. Obserwowałam go w milczeniu i nie mogłam się nadziwić. Rok po roku. Romans po romansie. Sverker naprawdę wierzył, że któregoś dnia spotka wielką miłość, kobietę, która stanie się światłem dla jego oczu i podporą dla jego rąk, istotę nadającą sens jego istnieniu, małą gosposię, która nosi w sobie całe jezioro akceptacji i nieustannie z niego czerpie, po to, by nawadniać jego uschnięty ogród." s. 182

"Czy z przyjaźnią jest tak jak z miłością: że ten, kto ma już przyjaciół, z łatwością zdobywa nowych, tak jak ten, którego kiedyś ktoś kochał, będzie też kochany przez innych?" s.201

"Wolność. Na co mi ona?
Po to by wieczorem czekać w parku na tą, którą nie jestem?" s. 221

"Sverker i ja nigdy nie szliśmy w jednym rytmie wzdłuż Drottninggatan w czwartkowy wieczór w październiku. Nie wiedzieliśmy nawet, że można tak zrobić. Od samego początku myśleliśmy, że małżeństwo zostało ustanowione po to, by dać człowiekowi innego człowieka, przed którym będzie miał sekrety" s. 222

"Chciałam być najlepsza. To była absolutna konieczność, musiałam być najlepsza ze wszystkich, żeby nie czuć się najgorsza" s.227

"Jednocześnie zaczęłam pogardzać Sverkerem, jego sentymentalizmem, łzami, frazesami o miłości. To nie są prawdziwe uczucia, jedynie rażące imitacje. Gdyby naprawdę mnie kochał, nie przerywałby mi, gdy tylko otworzę usta. Nie popchnąłby mnie na zlewozmywak, kiedy był w złym humorze i nie zostawiałby samej w domu wieczór po wieczorze, noc po nocy.
     Jednak nic nie mówiłam i nic nie robiłam. Nie odeszłam.
     Dlaczego?
     Ponieważ ten, kto nie ma siebie, musi mieć kogoś. Jakkolwiek by mu z nim było" s. 292

niedziela, 15 maja 2011

Tajemnica Sosnowego Dworku - Małgorzata J. Kursa

Tytuł: Tajemnica Sosnowego Dworku
Autor: Małgorzata J. Kursa
Wydawnictwo: Prozami
Rok wydania: 2010
Stron: 300
Moja ocena: 5/6

"- Ktoś powiedział, że córki to zemsta losu za młodość ojców" s. 43

"Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się, że nie miał ochoty opuszczać domu. Szkoda mu było każdego dnia bez rodziny. Obserwowanie własnych dzieci sprawiało mu nieustającą radość. Z dumą pomyślał, że one nie będą musiały wstydzić się za ojca i zaczynać od zera. Zapewni im wszystko, pomoże zrealizować marzenia, ale nigdy nie dopuści, by stały się takie jak Rafał, jego tragicznie zmarły brat. Wiedział z własnego doświadczenia, że to, co przychodzi zbyt łatwo, budzi coraz większe apetyty i wymagania, ale, niestety, nie wobec siebie. Kochać to znaczy wymagać i tego będzie się trzymał, wychowując swoje dzieci" s. 85

"Inaczej się patrzy na świat i ludzi, kiedy się wie, że na śmierć też trzeba sobie zapracować" s. 160

"Trudno osądzać tych, co żyli w zupełnie innych czasach. Łatwo zapomnieć o okolicznościach..." s. 228

czwartek, 10 marca 2011

Wszystko z miłości - Roma Ligocka

"Próbowałam go pocieszać, tłumaczyć, że to nie taka wielka strata, że najlepszą i najważniejszą częścią swojej przeszłości człowiek i tak nosi w sobie i nikt odebrać mu jej nie może - że żyje naprawdę ten, kto żyje w teraźniejszości" s.9

"Jeśli więc nie można inaczej - idziemy do pracy. Idziemy do pracy z uśmiechem na ustach i z głębokim, skutecznie wmówionym w siebie, przeświadczeniem, że udajemy się tam, bo tak nam się właśnie podoba, dla kaprysu, dla rozrywki. Im lepiej siebie samych o tym przekonamy, tym łatwiej to zamieni się w prawdę." s. 26-27

"Codzienność to nie tylko błahość, przeciętność, nuda. Codzienność to także bezpieczeństwo, urok zwyczajności, znajoma melodia. Odliczone kroki na ścieżce." s.37

"Mam taką zasadę, że nigdy nikomu nie polecam moich ulubionych książek. Wiem, że miedzy książką, autorem a czytelnikiem musi się wytworzyć specjalna, intymna więź - i nikt nie może służyć tu za pośrednika.
Swoją książkę trzeba samemu znaleźć, pokochać, wykorzystać ją do cna, a potem porzucić - aby znaleźć sobie inną, przynajmniej na jakiś czas." s.40

"Dla mnie szczęście jest przelotnym, krótkotrwałym przypływem siły i odwagi [...] Szczęścia nikt ani nic dać nam nie może. Szczęście bierzemy sobie sami, odnajdujemy je w sobie i pewnie tak być musi - bo szczęście utkane jest z cieniutkiej motylej tkaniny.
Na pewno więc szczęściem nie jest miłość. Widzę, jak patrzycie na mnie zgorszeni! Miłość?! Otóż tak! Wszystkim jest ona być może niezbędna jak powietrze - ale nigdy lub prawie nigdy nie jest szczęściem. Miłość- to dziwna mieszanina namiętności i lęku, pokory i szaleństwa..." s.56-57

"Nieraz myślę, że większość z nas lubi wiedzieć wszystko o innych - od polityka do sprzedawcy z kiosku z gazetami - znać ich cechy charakteru, wszystkie przywary, wady i zalety, ale miałaby duże trudności z opowiedzeniem tego wszystkiego o sobie" s. 91

wtorek, 25 stycznia 2011

GRINGO wśród DZIKICH PLEMION - Wojciech Cejrowski

"Pierwszy kontakt z Dzikimi jest zawsze bardzo uciążliwy. Trzeba się uzbroić w masę cierpliwości. I poczucia humoru. Biały w indiańskiej wiosce to coś jak lądowanie UFO albo kino objazdowe. Przez pierwsze dni jest ośrodkiem natarczywego zainteresowania i nie zazna ni chwili prywatności. Nawet kiedy mu tej prywatności bardzo potrzeba, bo na przykład idzie "na stronę."" s. 29

"Dlaczego akurat zakochani nie kłamią? Pewnie dlatego, że jedno pragnie drugiemu zaimponować. Żadne nie chce wyjść na durnia, który nie wie, gdzie w jego mieście jest dworzec albo która jest godzina. Popisują się więc przed sobą, a przy okazji udzielają prawdziwych informacji mnie" s. 73

"Tylko farina przez wiele tygodni nie poddaje się ani robakom, ani pleśni, ani zgniliźnie.
to dlatego, że zawiera śladowe ilości cyjanku. To z jego powodu przed spożyciem surowy maniok płucze się wielokrotnie w wodzie, potem osącza i odciska, ale mimo tych wszystkich zabiegów odrobina cyjanku zawsze pozostaje. Dzięki niemu tubylcy nie zapadają na wiele chorób przewodu pokarmowego, które uśmiercają przybyszów spoza dżungli. Maleńkie dawki cyjanku przyjmowane doustnie, codziennie, przez całe życie, chronią Indian przed atakami ameby, tasiemca, łagodniejszych odmian cholery, czerwonki itp. Za to nawet choroby płuc - lekka grypa, angina, albo nawet zwykły katar - powalają ich od razu i często na zawsze. s. 197-198

"Człowiek przez całe swoje życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur... Muszę wziąć przykład z Indian - mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy... która mówi. s.206

piątek, 21 stycznia 2011

Dziękuję za wspomnienia - Cecelia Ahern

"Zawsze sądziłam, że nasze małżeństwo przetrwa wszystko tak długo, jak oboje będziemy się starać. Potem jednak spostrzegłam, że muszę pracować nad tym staraniem się. Zaczęłam przekopywać się przez warstwy komplikacji, które stworzyliśmy przez lata wspólnego życia, żeby dotrzeć do początków naszej znajomości. Co takiego mieliśmy wtedy, co mogłabym teraz ożywić? Co sprawiło, że dwoje ludzi chciało przysiąc sobie, że spędzą razem resztę życia? Ach, znalazłam. To była rzecz zwana miłością. Małe proste słowo. Gdyby tylko nie znaczyło tak wiele, nasze małżeństwo byłoby bez skazy" s. 57

"... Im dłużej żyłam, tym bardziej przekonywałam się, że ludzi nigdy naprawdę nie nużą przebieranki i udawanie, nieważne, ile lat minęło od dzieciństwa. Nasze kłamstwa stają się po prostu bardziej wyrafinowane, oszukańcze słowa elokwentne." s.58

"Poślubienie miłego człowieka oznacza miłe małżeństwo, ale nigdy nic więcej. Miłe małżeństwo jest w porządku, lecz tylko jeżeli ma się też inne rzeczy w życiu" s. 98

Cecelia Ahern "Dziękuję za wspomnienia"; Świat Książki 2010; s. 383

niedziela, 16 stycznia 2011

Moje pierwsze Candy

Zapraszam na moje pierwsze Candy na blogu z biżuterią.
Wszystkie informacje znajdziecie tutaj:

piątek, 14 stycznia 2011

Marzycielka z Ostendy - Eric-Emmanuel Schmitt

"- To ciekawe. Moje życie toczy się wśród książek, ale nigdy nie spotkałam pisarza.
Wystarczyło się rozejrzeć, by móc potwierdzić jej słowa. Tysiące woluminów piętrzyło się na półkach w salonie, napierając nawet na jadalnię. [...]
Chociaż nic nie sprawia mi takiej przyjemności jak przebywanie w otoczeniu zadrukowanego papieru, to jednak ta biblioteka, nie wiedzieć czemu, wprawiała mnie w zakłopotanie. Tomy wyglądały majestatycznie, oprawiono je w skórę lub płótno z precyzją i dbałością, tytuły i nazwiska autorów wytłoczono złoconymi literami. Książki różnej wielkości ułożono według porządku, który wskazywał na wyrobiony gust, a jednak..." s.13-14

"- Z wielkiej miłości nie da się wyleczyć." s.20

"Chociaż nic nie robiła, nie wydawała się bezczynna. Rozmaite emocje odbijały się w jej oczach, myśli spinały i rozprężały skórę na czole, usta powstrzymywały tysiące słów, które chciały się z nich wyrwać. Przepełniona bogatym życiem wewnętrznym Emma Van A. była rozdarta między stronicami otwartej powieści, którą trzymała na kolanach, i marzeniami, które zalewały ją, kiedy zwracała głowę ku zatoce. Odniosłem wrażenie, że widzę dwa statki, statek myśli i statek książki, które od czasu do czasu, kiedy opuszczała powieki, wpływały na te same wody, zlewające się w jedną falę. Po chwili jej statek wracał na wcześniej wytyczoną trasę. Czytała, by nie dryfować samotnie. Nie po to, by wypełnić wewnętrzną pustkę, ale by dać upust nazbyt wybujałej wyobraźni. Literatura była dla niej niczym upuszczanie krwi, pomagała zapobiec gorączce..." s.21

"Gerda miała rację. Emma żyła gdzie indziej, nie wśród nas. Czyż ułożenie jej głowy - pod kątem, z odchyloną ku górze twarzą, wątłą szyją - nie sprawiało wrażenia, że jej marzenia ważą zbyt dużo?
Właśnie od czasu tej rozmowy nazywałem ją w sekrecie marzycielką... marzycielką z Ostendy." s. 26-27

"Marzycielka z Ostendy"  Eric-Emmanuel Schmitt, wydawnictwo Zysk, 2009, stron: 315

środa, 5 stycznia 2011

Ulisses z Bagdadu - Eric-Emmanuel Schmitt

"Początkowo wydawało mi się, że w życiu liczą się tylko trzy rzeczy: moja rodzina, Bóg i Prezydent. Po napisaniu tego zdania przyszło mi do głowy, że jedynie odległość sprawia, iż zuchwale podaję taką kolejność. W tamtym czasie groziłoby mi za to więzienie, bowiem należało przestrzegać następującej hierarchii: Prezydent, Bóg, rodzina." s. 13

"Wziął mnie za rękę i poprowadził do małego pomieszczenia pod domem. Tam odkryłem skarb mego ojca - książki, które kilka lat wcześniej kazano mu wycofać z biblioteki." s. 21

"Synu, są dwa rodzaje emigrantów: ci, którzy zabierają zbyt wiele bagażu, i ci, którzy wyjeżdżają bez niczego" s. 27

"Łatwo zgadnąć, że wszyscy byliśmy w niej zakochani. Ja - bardzo.
Bojąc się odrzucenia, nie okazywałem mego zachwytu. Zadowalałem się płomiennymi spojrzeniami, przedłużonym muśnięciem dłoni. Wpatrując się w nią, często głęboko wzdychałem; po błysku, który pojawił się w jej źrenicach, czułem, że odbierała sygnał. " s. 38

"Nie zamykała natomiast ust, gdy rozmawialiśmy o jej miłości do angielskiego, który opanowała do perfekcji. Odkryliśmy też wspólne zamiłowanie do Agathy Christie. [...] - Cóż może uspokajać bardziej, niż ten świat domowych zbrodni, wyrafinowanych, artystycznie wyreżyserowanych, dokonywanych przez inteligentnych przestępców stosujących zmyślne trucizny. Dla nas, żyjących w zwierzęcym świecie zdominowanym przez siłę, jest w tym coś cudownie egzotycznego" s. 47

"Czy aby natura nie przewidziała tego wszystkiego? Być może w swej zwierzęcej mądrości do lęku dorzuciła pożądanie, pragnienie żywe, nabrzmiałe, pomnożone przez niebezpieczeństwo, to nie dające się opanować napięcie, które zapewnia zwycięstwo seksu nad śmiercią? Krótko mówiąc, wojna była nieskończenie bardziej erotyczna niż dyktatura" s. 51

"Chwila wahania. Trochę się wstydziłem, więc próbowałem zyskać na czasie.
- Grota ... Dziwna nazwa na dancing, co?
- To damski dancing.
- Te, które weszły, nie wyglądały na młode.
- Bez marzeń, Saad. Tu jest napisane "dancing", a nie "raj"." s. 136

"Szczęście, którego wyczekujemy, potrafi zburzyć to, które właśnie przeżywamy." s. 227

"... Są dwa rodzaje ludzi: tacy, którzy mają żal do siebie, i tacy, którzy mają żal do innych. Ty należysz do tych pierwszych. Starasz się, ale jak ci nie wyjdzie, narzekasz na samego siebie. Ja niestety powiększam stadko tych drugich, czyli tych, którzy krytykują cały świat. Dużo gadam, ale mało działam" s.239

"Nie wszyscy bowiem boją się śmierci: jedni nie mają wyobraźni, drudzy myślą, że są nieśmiertelni, inni wreszcie mają nadzieję na jakieś cudowne spotkanie po śmierci. Jedyny uniwersalny lęk - taki, który zaprząta wszystkie nasze myśli, to obawa, iż jest się nikim" s. 263

"Ulisses z Bagdadu" Eric-Emmanuel Schmitt, wydawnictwo Znak, 2010; stron: 320