niedziela, 31 października 2010

Superbaba - Hera Lind

"Nachylił się do mnie, co nie było takie proste, bowiem między nami stał stół z kieliszkami, i - podchmielony - wziął w łapska moją twarz, całą w pąsach.
- Franzisko - rzekł.
- Enno - odpowiedziałam.
   No bo co innego mogłam powiedzieć?
   Całowaliśmy się: najpierw ostrożnie, ale potem ogarnęła mnie dawno już zapomniana namiętność, która i jemu się udzieliła. I tak podsycaliśmy nawzajem tę naszą namiętność, aż do końca. W mojej głowie szumiało tysiąc butelek czerwonego wina, oczy przeobraziły się w symbole dolarowe, ręce czuły jego włosy i brodę, moje usta smakowały ciepłe, miękkie i pachnące szampanem wargi Enno. Było mi wspaniale." s.54

"Na początku małżeństwa z Wilhelmem bardzo często czułam się samotna, opuszczona i przytłoczona obowiązkami. Jego często skrycie przeklinałam tego niewydarzonego tatusia i przysięgałam sobie, że zostawię go samego z dziećmi w piaskownicy lub na gimnastyce dla dzieci i rodziców. Irytowały mnie też sceny, w których brali dzieci na barana i pruli na spacer. Aż mi się wierzyć nie chciało, że tata może wytrzeć dziecku nos. Ale jeszcze większe wrażenie robiły na mnie sceny, gdy ojcowie długo rozmawiali ze swoimi dziećmi. Mój mąż nigdy tego nie robił." s.98

"Siedzieliśmy naprzeciw siebie, dłonie nasze były splecione, miedzy nami biały biurowy stół z tym okropnym manuskryptem. Nie spuszczaliśmy z siebie oczu.
   Chciałam być blisko tego mężczyzny, czuć jego bliskość, wyraźnie i mocno. Całowałam go spojrzeniami, patrzyłam na niego czule, promieniałam, ponieważ nagle poczuła się szczęśliwa." s. 127

"Ja SAMA decyduję o SOBIE.
Nie chcę się znowu stać piłeczką w grach, jakie staczają ze sobą próżni mężczyźni.
Musiałam osiągnąć wiek trzydziestu czterech lat, by zdobyć wolność! Teraz pozostanę wolna.
Ślubuję to sobie.
Że też wcześniej nie wpadłam na ten pomysł!" s.137

"- Rzeczywiście - przytaknęłam, a Enno rzucił mimochodem uwagę, że życie ma tę paskudną cechę, że przemija." s.141

"Po raz pierwszy w życiu przeżywałam coś, co dla mężczyzn jest oczywiste. Oni angażują kobietę, by ta zajęła się ich dziećmi, prasowała ich bieliznę, odbierała telefony do nich, gotowała im i oszczędzała wszystkich niemiłych, uciążliwych, nudnych, codziennych prac w gospodarstwie domowym.
   Mężczyźni najpierw znajdują sobie odpowiednią kobietę. Umowa, którą z nią zawierają, jest wprawdzie umową o pracę, ale towarzyszą jej kwiaty, biała suknia i uroczysta ceremonia, by rozpoczęcie pracy przebiegało gładko i bez konfliktów. I było łatwiejsze do strawienia.
   Jest to odwieczny rytuał, ale ludzie wciąż się go trzymają. I to nad wyraz chętnie.
   Podpis, składany w obecności świadków przed osobą reprezentującą urząd państwowy, jest nawet ważniejszy niż podpis składany pod umową o pracę. Rozwiązanie takiej umowy jest niezwykle czasochłonne, kosztowne i stresujące. Dobrze o tym wiedzą osoby, których to dotyczy. Niemniej jednak patrzą na świat przez różowe okulary i powtarzają ten sam stary błąd." s. 210

"A potem całowaliśmy się, to znaczy nasze wargi dotykały się, rozkoszowaliśmy się wzajemną bliskością, tym, że wolno nam dotykać się nawzajem, że wolno nam mieć czas.
   Gdzie bowiem napisano, że trzeba natychmiast rzucić się na siebie, skoro wyjaśniona jest kwestia, czy wolno nam dokonać takiego wyboru, czy jest to możliwe i czy obie strony tego chcą? Czuliśmy swoje oddechy. Teraz już wiedziałam, co to znaczy pragnąć kogoś. To tak, jak pić powoli, gdy ma się pragnienie.  s.128

"Trzymając się za ręce, ruszyliśmy przed siebie. Przed nami łąki. Droga prowadziła nas po górę. Milczeliśmy oboje. Droga robiła się coraz bardziej wąska, tak, że miejscami szliśmy gęsiego. Ja przodem. Czułam jego wzrok na sobie. Słyszałam jego oddech. Oboje wiedzieliśmy, że spotkaliśmy się we właściwym czasie. Po długim okresie samotności... co ja mówię - po wieloletnim okresie samotności, po poszukiwaniach najlepszych rozwiązań i szukaniu odpowiedzi na pytanie o sens życia.
Nadeszła pora na samo życie, na życie w czystej formie.
Przed nami drewniany płot.
Czyżby koniec drogi?
Droga kończy się tylko wtedy, gdy my tego chcemy. Gdy się chce iść dalej, należy otworzyć furtkę. s.293

"Superbaba" Hera Lind; wydawnictwo: CIBET; 1997; stron: 475

piątek, 22 października 2010

Liana pragnień - Chitra Banerjee Divakaruni

"- Co przez to rozumiesz? Jak to musisz wynagrodzić Sudzie, że tyle poświęciła, żeby tu do Ciebie przyjechać?
   Andżu nie odpowiada. Wie, że on wie, co miała na myśli. Ale zawsze kiedy chodzi o Sudę, Sunil woli udawać tępego, chce ją zmusić do wyjaśnień, do wyciągnięcia z wnętrza nagich emocji, żeby wyglądały na sentymentalne albo przesądne, albo po prostu głupie." s.32

"Czasami możemy znieść nasze życie tylko dzięki temu, że nie wiemy, co nas czeka." s.42

"Bo ludzi poznaje się najlepiej przez ich lęki - te, które pokonują, i te, które pokonują ich" s. 69

"A ja... gdybym miała wymienić wszystko, czego się obawiam, trwałoby to wieki. Więc napisze tylko o jednym - to miłość. Miłość, która pozwala pokosztować siebie i sprawia, że chciwie chcesz więcej. Trzymasz ją w uzależnionych rękach, przerażony jej kruchością. Każe ci nieprzerwanie kłamać. Zabiłbyś każdego - nawet siebie - byle się nie rozpadła. A potem i tak się rozpada. " s.69

"Każde życie otacza magiczny krąg, którego nie wolno przekraczać. Po drugiej stronie nakreślonej linii czeka chaos." s.85

"Ale miłość to szyfr, nakreślony w pyle. Odwracasz się, wieje wiatr, wzór się zmienia, a kiedy spoglądasz raz jeszcze, odkrywasz, że napis mówi co innego." s.98

"To jakby się budzić, a może raczej jak wejść w niezbyt przyjemny, powtarzający się sen, w życie, które okazało się tak odmienne od tego, na które miała nadzieję" s.127

"Ach, ale miłość, tak jak lody, może mieć wiele smaków.
    Oto współczesny koan, autorstwa szczerze ci oddanego: czy możesz oddzielić czekoladę od mleka w lodach czekoladowych? Mleko oznacza miłość (albo chęć posiadania, pożądanie, rozkosz). Czekolada to nienawiść (czyli ciężar, poczucie winy, bezradna wściekłość). s. 184
cdn.

"Liana pragnień" Chitra Banerjee Divikaruni; wydawnictwo: Zysk i spółka, seria Kameleon, rok wydania 2003

piątek, 15 października 2010

Dwanaście opowiadań tułaczych - Gabriel Garcia Marquez

"Jej oddech spowijała ta sama aura, co i głos, skóra zaś wydawała delikatną woń, która nie mogła być niczym innym jak tylko zapachem jej własnej urody. To było niewiarygodne: wiosną ubiegłego roku przeczytałem przepiękną powieść Yasunari Kawabaty o starcach z mieszczańskiego Kyoto, którzy płacili ogromne pieniądze tylko za możliwość przyglądania się całą noc najpiękniejszym, nagim i oszołomionym narkotykami dziewczętom, leżąc obok nich, w tym samym łóżku, i konając z miłości. Nie mogli dziewcząt ani obudzić, ani dotknąć i nawet tego nie próbowali, bo istota rozkoszy polega wyłącznie na przypatrywaniu się jak śpią." s. 66

"Dwanaście opowiadań tułaczych" Gabriel Garcia Marquez, wydawnictwo: Muza; stron: 190


Zastanawiałam się jaką książkę Yasunari Kawabata czytał autor i doszłam do wniosku, że mogła to być powieść "Śpiące piękności". Mogę się mylić bo książki nie czytałam.

niedziela, 10 października 2010

I że Cię nie opuszczę ... czyli Love Story - Elizabeth Gilbert

"Dowiedzieliśmy się również, że małżeństwo to stan, w którym o wiele łatwiej się znaleźć, niż z niego wyjść. Niepołączony węzłem małżeńskim kochanek, któremu nie stoi na przeszkodzie prawo, w każdej chwili może się wycofać z nieudanego związku. natomiast Ty - osoba prawnie poślubiona, która chce uciec przed przegraną miłością - możesz bardzo szybko odkryć, że znacząca część twojego małżeńskiego kontraktu należy do państwa i że może minąć bardzo dużo czasu, zanim państwo cię wreszcie od niego uwolni.  Będziesz miesiącami, a nawet latami tkwić w pułapce pozbawionego miłości legalnego związku, co przypomina uwięzienie w domu podczas pożaru. Siedzisz sobie, mój przyjacielu, w piwnicy, przykuty do kaloryfera, nie możesz się uwolnić, podczas gdy dom płonie, napływają kłęby dymu, a strop zaczyna się zapadać..." s. 21

"Romantyczna miłość jest doznaniem uniwersalnym. Świadectwa namiętnych uczuć znajdziemy w każdym zakątku świata. Wszelkie kultury mają miłosne pieśni, miłosne zaklęcia i miłosne modlitwy. Dla złamanych serc nie istnieją granice religijne, społeczne, kulturowe ani związane z wiekiem i płcią. (Wiedzcie, że w Indiach 3 maja jest Narodowym Dniem Złamanych Serc. A w Papui-Nowej Gwinei żyje plemię, którego mężczyźni piszą smętne pieśni miłosne zwane namai, opowiadające tragiczne historie niedoszłych małżeństw." s.60

"Choć na pewno rodzice mnie nie rozpuszczali, to wierzyli, że moje szczęście osobiste jest ważne i że powinnam uczyć się tak kształtować swoje życie, żeby znaleźć w nim zadowolenie. " s. 65

"Mnie przynajmniej nasza kultura zawsze uczyła, że małżeństwo powinno być zadbaną cieplarnią, w której mogą rozkwitać romantyczne uczucia." s. 67

"Filozof Odo Marquard odnotował istniejącą w języku niemieckim korelację pomiędzy słowem zwei, które oznacza "dwa", i słowem zweifel, oznaczającym "wątpliwość"... co sugeruje, że możliwość wyboru między dwiema sztukami czegokolwiek automatycznie wprowadza do naszego życia element niepewności." s. 69

"Małżeństwo staje się ciężką pracą, kiedy całe szczęście, jakiego oczekujemy od życia, składamy w ręce zaledwie jednej osoby. Dopilnowanie, by to funkcjonowało, jest ciężką pracą. [...] Naszym jedynym zadaniem jako małżonków jest być całym światem dla tej drugiej osoby." s.73

"Historia uczy nas, że w kwestii miłości i pożądania prawie wszyscy zdolni niemal do wszystkiego. W życiu każdego zdarzają się okoliczności, które rzucają wyzwanie nawet największej lojalności" s. 142

"Ludzie zakochują się zawsze w najbardziej doskonałych aspektach osobowości tego drugiego." s.168

"My ludzie, przybywamy na ten świat - co pięknie wyjaśnił Arystofanes - z uczuciem, jakby przecięto nas na pół, rozpaczliwie próbujemy znaleźć kogoś, kto nas rozpozna i naprawiając, dopełni. Pożądanie to nic innego jak krwawiący fragment rozciętego pępka, który nam został i któremu cały czas brakuje tej bezbłędnie pasującej reszty" s.173


"I że cię nie opuszczę... czyli Love Story" Elizabeth Gilbert; wydawnictwo: Rebis; rok wydania: 2010; stron: 350

niedziela, 3 października 2010

Cygańska madonna - Santa Montefiore

"- Kiedy mężczyzna naprawdę kocha kobietę, tak jak twój ojciec kochał mnie, a ja jego, obejmują się, całują i przytulają z czułością, bo nie chcą się rozstać i pragną na zawsze pozostać blisko siebie... Wtedy akt miłości jest czymś wyjątkowym, a serca przepełnia miłość... Jest jej tyle, że prawie nie możesz oddychać..." s.39

"Miłość, boli kochanie. Boli, kiedy ukochana osoba jest z tobą, boli, kiedy jej nie ma, a najdotkliwiej boli wtedy, gdy wiesz, że już nigdy nie ujrzysz ukochanej czy ukochanego... Mimo tego warto płacić cierpieniem za te chwile szczęścia." s. 49

"- Miłość nie uznaje granic" s. 54

"Kochałem Joy Springtoe całym sercem. Była to miłość jaśniejąca zachwytem i podziwem, taka, jaką darzy się tęczę albo złocisty zachód słońca, miłość, której obiekt jest odległy, nieosiągalny i wyidealizowany. I tęskniłem za nią jak potępieniec, ale teraz odkryłem nowy rodzaj miłości, którą mogłem wypełnić przepaść, jaka powstała w moim sercu po odjeździe Joy. Miłość zrodzona z wdzięczności i wykraczającego poza słowa zrozumienia - miłość do Claudine." s.112

"Z miłością jest tak, że nie da się zakręcić jej jak kurka z wodą..." s. 148

"Istnieje wiele rodzajów miłości, kochanie. Nasze serca posiadają nieograniczoną zdolność obdarzania miłością i przyjmowania jej." s.165

"Cygańska madonna" Santa Montefiore; Świat Książki, 2007; tłumaczenie: Anna Dobrzańska - Gadowska, stron: 416