wtorek, 25 stycznia 2011

GRINGO wśród DZIKICH PLEMION - Wojciech Cejrowski

"Pierwszy kontakt z Dzikimi jest zawsze bardzo uciążliwy. Trzeba się uzbroić w masę cierpliwości. I poczucia humoru. Biały w indiańskiej wiosce to coś jak lądowanie UFO albo kino objazdowe. Przez pierwsze dni jest ośrodkiem natarczywego zainteresowania i nie zazna ni chwili prywatności. Nawet kiedy mu tej prywatności bardzo potrzeba, bo na przykład idzie "na stronę."" s. 29

"Dlaczego akurat zakochani nie kłamią? Pewnie dlatego, że jedno pragnie drugiemu zaimponować. Żadne nie chce wyjść na durnia, który nie wie, gdzie w jego mieście jest dworzec albo która jest godzina. Popisują się więc przed sobą, a przy okazji udzielają prawdziwych informacji mnie" s. 73

"Tylko farina przez wiele tygodni nie poddaje się ani robakom, ani pleśni, ani zgniliźnie.
to dlatego, że zawiera śladowe ilości cyjanku. To z jego powodu przed spożyciem surowy maniok płucze się wielokrotnie w wodzie, potem osącza i odciska, ale mimo tych wszystkich zabiegów odrobina cyjanku zawsze pozostaje. Dzięki niemu tubylcy nie zapadają na wiele chorób przewodu pokarmowego, które uśmiercają przybyszów spoza dżungli. Maleńkie dawki cyjanku przyjmowane doustnie, codziennie, przez całe życie, chronią Indian przed atakami ameby, tasiemca, łagodniejszych odmian cholery, czerwonki itp. Za to nawet choroby płuc - lekka grypa, angina, albo nawet zwykły katar - powalają ich od razu i często na zawsze. s. 197-198

"Człowiek przez całe swoje życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur... Muszę wziąć przykład z Indian - mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy... która mówi. s.206

piątek, 21 stycznia 2011

Dziękuję za wspomnienia - Cecelia Ahern

"Zawsze sądziłam, że nasze małżeństwo przetrwa wszystko tak długo, jak oboje będziemy się starać. Potem jednak spostrzegłam, że muszę pracować nad tym staraniem się. Zaczęłam przekopywać się przez warstwy komplikacji, które stworzyliśmy przez lata wspólnego życia, żeby dotrzeć do początków naszej znajomości. Co takiego mieliśmy wtedy, co mogłabym teraz ożywić? Co sprawiło, że dwoje ludzi chciało przysiąc sobie, że spędzą razem resztę życia? Ach, znalazłam. To była rzecz zwana miłością. Małe proste słowo. Gdyby tylko nie znaczyło tak wiele, nasze małżeństwo byłoby bez skazy" s. 57

"... Im dłużej żyłam, tym bardziej przekonywałam się, że ludzi nigdy naprawdę nie nużą przebieranki i udawanie, nieważne, ile lat minęło od dzieciństwa. Nasze kłamstwa stają się po prostu bardziej wyrafinowane, oszukańcze słowa elokwentne." s.58

"Poślubienie miłego człowieka oznacza miłe małżeństwo, ale nigdy nic więcej. Miłe małżeństwo jest w porządku, lecz tylko jeżeli ma się też inne rzeczy w życiu" s. 98

Cecelia Ahern "Dziękuję za wspomnienia"; Świat Książki 2010; s. 383

niedziela, 16 stycznia 2011

Moje pierwsze Candy

Zapraszam na moje pierwsze Candy na blogu z biżuterią.
Wszystkie informacje znajdziecie tutaj:

piątek, 14 stycznia 2011

Marzycielka z Ostendy - Eric-Emmanuel Schmitt

"- To ciekawe. Moje życie toczy się wśród książek, ale nigdy nie spotkałam pisarza.
Wystarczyło się rozejrzeć, by móc potwierdzić jej słowa. Tysiące woluminów piętrzyło się na półkach w salonie, napierając nawet na jadalnię. [...]
Chociaż nic nie sprawia mi takiej przyjemności jak przebywanie w otoczeniu zadrukowanego papieru, to jednak ta biblioteka, nie wiedzieć czemu, wprawiała mnie w zakłopotanie. Tomy wyglądały majestatycznie, oprawiono je w skórę lub płótno z precyzją i dbałością, tytuły i nazwiska autorów wytłoczono złoconymi literami. Książki różnej wielkości ułożono według porządku, który wskazywał na wyrobiony gust, a jednak..." s.13-14

"- Z wielkiej miłości nie da się wyleczyć." s.20

"Chociaż nic nie robiła, nie wydawała się bezczynna. Rozmaite emocje odbijały się w jej oczach, myśli spinały i rozprężały skórę na czole, usta powstrzymywały tysiące słów, które chciały się z nich wyrwać. Przepełniona bogatym życiem wewnętrznym Emma Van A. była rozdarta między stronicami otwartej powieści, którą trzymała na kolanach, i marzeniami, które zalewały ją, kiedy zwracała głowę ku zatoce. Odniosłem wrażenie, że widzę dwa statki, statek myśli i statek książki, które od czasu do czasu, kiedy opuszczała powieki, wpływały na te same wody, zlewające się w jedną falę. Po chwili jej statek wracał na wcześniej wytyczoną trasę. Czytała, by nie dryfować samotnie. Nie po to, by wypełnić wewnętrzną pustkę, ale by dać upust nazbyt wybujałej wyobraźni. Literatura była dla niej niczym upuszczanie krwi, pomagała zapobiec gorączce..." s.21

"Gerda miała rację. Emma żyła gdzie indziej, nie wśród nas. Czyż ułożenie jej głowy - pod kątem, z odchyloną ku górze twarzą, wątłą szyją - nie sprawiało wrażenia, że jej marzenia ważą zbyt dużo?
Właśnie od czasu tej rozmowy nazywałem ją w sekrecie marzycielką... marzycielką z Ostendy." s. 26-27

"Marzycielka z Ostendy"  Eric-Emmanuel Schmitt, wydawnictwo Zysk, 2009, stron: 315

środa, 5 stycznia 2011

Ulisses z Bagdadu - Eric-Emmanuel Schmitt

"Początkowo wydawało mi się, że w życiu liczą się tylko trzy rzeczy: moja rodzina, Bóg i Prezydent. Po napisaniu tego zdania przyszło mi do głowy, że jedynie odległość sprawia, iż zuchwale podaję taką kolejność. W tamtym czasie groziłoby mi za to więzienie, bowiem należało przestrzegać następującej hierarchii: Prezydent, Bóg, rodzina." s. 13

"Wziął mnie za rękę i poprowadził do małego pomieszczenia pod domem. Tam odkryłem skarb mego ojca - książki, które kilka lat wcześniej kazano mu wycofać z biblioteki." s. 21

"Synu, są dwa rodzaje emigrantów: ci, którzy zabierają zbyt wiele bagażu, i ci, którzy wyjeżdżają bez niczego" s. 27

"Łatwo zgadnąć, że wszyscy byliśmy w niej zakochani. Ja - bardzo.
Bojąc się odrzucenia, nie okazywałem mego zachwytu. Zadowalałem się płomiennymi spojrzeniami, przedłużonym muśnięciem dłoni. Wpatrując się w nią, często głęboko wzdychałem; po błysku, który pojawił się w jej źrenicach, czułem, że odbierała sygnał. " s. 38

"Nie zamykała natomiast ust, gdy rozmawialiśmy o jej miłości do angielskiego, który opanowała do perfekcji. Odkryliśmy też wspólne zamiłowanie do Agathy Christie. [...] - Cóż może uspokajać bardziej, niż ten świat domowych zbrodni, wyrafinowanych, artystycznie wyreżyserowanych, dokonywanych przez inteligentnych przestępców stosujących zmyślne trucizny. Dla nas, żyjących w zwierzęcym świecie zdominowanym przez siłę, jest w tym coś cudownie egzotycznego" s. 47

"Czy aby natura nie przewidziała tego wszystkiego? Być może w swej zwierzęcej mądrości do lęku dorzuciła pożądanie, pragnienie żywe, nabrzmiałe, pomnożone przez niebezpieczeństwo, to nie dające się opanować napięcie, które zapewnia zwycięstwo seksu nad śmiercią? Krótko mówiąc, wojna była nieskończenie bardziej erotyczna niż dyktatura" s. 51

"Chwila wahania. Trochę się wstydziłem, więc próbowałem zyskać na czasie.
- Grota ... Dziwna nazwa na dancing, co?
- To damski dancing.
- Te, które weszły, nie wyglądały na młode.
- Bez marzeń, Saad. Tu jest napisane "dancing", a nie "raj"." s. 136

"Szczęście, którego wyczekujemy, potrafi zburzyć to, które właśnie przeżywamy." s. 227

"... Są dwa rodzaje ludzi: tacy, którzy mają żal do siebie, i tacy, którzy mają żal do innych. Ty należysz do tych pierwszych. Starasz się, ale jak ci nie wyjdzie, narzekasz na samego siebie. Ja niestety powiększam stadko tych drugich, czyli tych, którzy krytykują cały świat. Dużo gadam, ale mało działam" s.239

"Nie wszyscy bowiem boją się śmierci: jedni nie mają wyobraźni, drudzy myślą, że są nieśmiertelni, inni wreszcie mają nadzieję na jakieś cudowne spotkanie po śmierci. Jedyny uniwersalny lęk - taki, który zaprząta wszystkie nasze myśli, to obawa, iż jest się nikim" s. 263

"Ulisses z Bagdadu" Eric-Emmanuel Schmitt, wydawnictwo Znak, 2010; stron: 320