wtorek, 17 maja 2011

Ta, którą nigdy nie byłam

Autor: Majgull Axelsson
Tytuł: Ta, którą nigdy nie byłam
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Seria z miotłą
Rok wydania: 2008
Stron: 445
Moja ocena: 5/6

"Rzeczywiście tak było. Miałam to w genach.
A mimo to nigdy nie brałam pod uwagę, że mogłabym być szalona. Wręcz przeciwnie, zawsze byłam pewna, że nie mam w tym kierunku predyspozycji. Nie słyszę głosów i nie żyję w świecie pełnym znaków i tajnych przesłań, ja tylko zamykam czasem oczy i obserwuję Marie. Moje życie, choć przecież nie moje. Mój świat, który jest innym światem. Inna rzeczywistość, która czasem - ale tylko czasem! - bywa żywsza i prawdziwsza niż ta, w której ja sama żyję." s. 54

"Zrobiło się cicho. Tracimy siebie, pomyślałam. Teraz znów będziemy samotni. Potem usłyszałam swój własny głos.
- A mój sekret jest taki, że nie wiem, jak mam na imię.
Udało się. Wszystkie spojrzenia zwróciły się w moją stronę.
- Nie wiesz, jak masz na imię?
Per był naprawdę zdziwiony. Przygryzłam wargę. Muszę uważać. Nie powiedzieć za dużo.
- Mama nazywa mnie Mary, a tata Marie. Nigdy nie udało im się pogodzić w kwestii mojego imienia...
Anna wyglądała na przejętą.
- A w szkole? Jak tam cię nazywają?
Wzruszyłam ramionami.
- Jedni nauczyciele nazywają mnie Mary, a inni Marie.
Torsten zapytał przyciszonym głosem:
- A kim chcesz być? Mary czy Marie?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- A czy to zależy od tego, czego chcę? - zapytałam i rzuciłam mu spojrzenie. - Czy imię człowieka nie powinno być czymś oczywistym?
Torsten wiercił obcasem w żwirze, właśnie miał odpowiedzieć, ale przerwał mu Sverker:
- To my będziemy cię nazywali MaryMarie..." s.114-115

"Marie stoi na peronie w Orebro i czeka na pociąg do Sztokholmu, wcisnęła ręce głęboko w kieszenie kurtki i wygląda na rozgniewaną. Uważa, że za dużo myślę o Sverkerze, sama chce sortować wspomnienia, przebierać w nich i niektóre odrzucać. Królowa zapomnienia. Królowa, która ma wszelkie powody po temu, by zapomnieć." s. 120

"Czasami usiłowałam przekonać siebie samą, że dokładnie wiem, co robię. Obojętność to najlepsza zemsta, a gdybym otwarcie okazała, jak bardzo jestem zazdrosna, straciłabym ostatnie resztki szacunku do swojej osoby. Niestety, nigdy nie udało mi się siebie samej przekonać. A przecież nie byłam tylko tchórzliwa. Nie tylko nie byłam w stanie. Nie wiedziałam raczej, jak i według jakiego prawa mogę czegoś od niego żądać.
Poza tym to był przecież Sverker. Ze wszystkim, co to oznaczało." s.150

"Sissela spoważniała.
- Wiesz, co myślę? - spytała
- Nie
Zgasiła niedopałek.
- Że niektóre kłopoty są cichsze od innych" s. 178

"Ja nie zrzędziłam. Nigdy. Obserwowałam go w milczeniu i nie mogłam się nadziwić. Rok po roku. Romans po romansie. Sverker naprawdę wierzył, że któregoś dnia spotka wielką miłość, kobietę, która stanie się światłem dla jego oczu i podporą dla jego rąk, istotę nadającą sens jego istnieniu, małą gosposię, która nosi w sobie całe jezioro akceptacji i nieustannie z niego czerpie, po to, by nawadniać jego uschnięty ogród." s. 182

"Czy z przyjaźnią jest tak jak z miłością: że ten, kto ma już przyjaciół, z łatwością zdobywa nowych, tak jak ten, którego kiedyś ktoś kochał, będzie też kochany przez innych?" s.201

"Wolność. Na co mi ona?
Po to by wieczorem czekać w parku na tą, którą nie jestem?" s. 221

"Sverker i ja nigdy nie szliśmy w jednym rytmie wzdłuż Drottninggatan w czwartkowy wieczór w październiku. Nie wiedzieliśmy nawet, że można tak zrobić. Od samego początku myśleliśmy, że małżeństwo zostało ustanowione po to, by dać człowiekowi innego człowieka, przed którym będzie miał sekrety" s. 222

"Chciałam być najlepsza. To była absolutna konieczność, musiałam być najlepsza ze wszystkich, żeby nie czuć się najgorsza" s.227

"Jednocześnie zaczęłam pogardzać Sverkerem, jego sentymentalizmem, łzami, frazesami o miłości. To nie są prawdziwe uczucia, jedynie rażące imitacje. Gdyby naprawdę mnie kochał, nie przerywałby mi, gdy tylko otworzę usta. Nie popchnąłby mnie na zlewozmywak, kiedy był w złym humorze i nie zostawiałby samej w domu wieczór po wieczorze, noc po nocy.
     Jednak nic nie mówiłam i nic nie robiłam. Nie odeszłam.
     Dlaczego?
     Ponieważ ten, kto nie ma siebie, musi mieć kogoś. Jakkolwiek by mu z nim było" s. 292

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz