niedziela, 28 listopada 2010

Miłość - Hanne Orstavik

" Jon staje w drzwiach salonu i obserwuje ją. Próbuje nie mrugać. Chciał ją poprosić o coś na urodziny, jutro skończy dziewięć lat. Teraz dochodzi do wniosku, że to może poczekać, ona śpi. Książka na kolanach. Przywykł widzieć ją taką. Książka, ostre światło ze stojącej lampy. Zazwyczaj trzyma zapalonego papierosa..." s. 22

"Wywiad dobiegł końca, puszczają piosenkę, a ona wie, że grupa jest popularna, wie, że zna jej nazwę, ale akurat teraz nie potrafi jej sobie przypomnieć. Czuje głód dobrej książki, porządnie opasłej, z rodzaju tych, które sprawiają wrażenie ciekawszych i prawdziwszych niż samo życie. Zasługuję, myśli, po ciężkim dniu pracy i w ogóle." s.23-24

"Kładzie się na łóżku i zamyka oczy. Myśli o tym, że gdy o niczym nie myśli, to w głowie musi być całkiem ciemno; jak w olbrzymim pokoju, w którym zgaszono światło. " s.24

"Przygląda się mu. Rysy twarzy stają się nagle wyraźniejsze, linie zdają się być czystsze. Wyraża sobą zadumę, myśli. Coś klasycznego. Wyzwala w niej pozytywne obrazy: zima, są na bezkresnej plaży, sami, ona biega z wolna wzdłuż linii wody, a on na nią patrzy, widzi całe jej wnętrze, jest mądry i dobry." s. 51

"Patrzy na nią, słucha. Uśmiecha się do niej, gdy ona przestaje mówić. Ma ochotę dotknąć czubkami palców kiełkującego zarostu, przesunąć dłonie po jego twarzy, jak po okładce książki.
- Poza tym lubię czytać, to mój sposób podróżowania - mówi Vibeke." s. 57

"Mężczyzna kuca i otwiera niską lodówkę, umieszczoną pod piecykiem gazowym, wyciąga jajka, chleb, bekon i masło. Tu w środku, myśli Vibeke, sprawia wrażenie mniejszego, chudszego, gdy on sięga po patelnię, stojącą na górnej szafce, wyobraża go sobie zwiniętego w kłębek w drugim rogu kanapy z książką, ciszę, czułość, odczuwaną wobec niego." s.62

"Miłość" Hanne Orstavik; wydawnictwo Smak Słowa; Seria z przyprawami; rok wydania 2009; stron: 119

niedziela, 14 listopada 2010

Zielone drzwi - Katarzyna Grochola

"W owym czasie w Dolinie Roztoki grasował sobie niedźwiadek, nierozsądni turyści byli zachwyceni, on podchodził czasem aż do rozstawionych przed schroniskiem stołów i potrafił porządnie wystraszyć ludzi i zrobić kipisz w plecakach. Pewnego dnia Słowak, który przemieszkiwał w schronisku, narobił strasznego alarmu.
Przybiegł przerażony do kuchni, krzycząc:
- Miś, miś!.
Zapanowało poruszenie, bo jednak niedźwiedź w samym schronisku nie był zjawiskiem częstym, a mógł być śmiertelnie niebezpieczny. Po krótkim wahaniu gospodarz schroniska uzbroił się i zawołał na pomoc kolegów. Słowak zaprowadził ich do swojego pokoju, na stole walały się resztki jedzenia. Po niedźwiedziu ani śladu. Tym gorzej. Zaczęli Słowaka wypytywać, jaki to miś, czy duży, brunatny, czy na czworaka, czy może na dwóch, stary, młody? A Słowak się zdenerwował:
- Miś, miś, mała szara miś w jedzeniu!" s. 130

"Anka, tam w górach była prezentem od Losu. Do dzisiaj mam wrażenie, że bez przerwy otrzymuję od niego prezenty. Czasem ich sens widzę dopiero po jakimś czasie, szczególnie jeśli ktoś lub coś odchodzi i w pierwszym momencie wydaje mi się, że świat oszalał, że to niemożliwe, zbyt bolesne, niesprawiedliwe. Potem okazuje się, że otwierają się jakieś nowe, nieprawdopodobne przestrzenie, niezwykłe możliwości, że to, co uważałam za stratę jest darem, to co było smutkiem, zamienia się w radość, to wszystko są prezenty od Przeznaczenia." s.132

"Z miłości? Nie mogłam uwierzyć, że czterdziestopięcioletnia kobieta może chcieć nie żyć z miłości. Miłość była zarezerwowana dla ludzi młodych. Ale truć się tylko dlatego, że jej mąż miał romans?" s. 174

"Byłam zmęczona świadomością, że życie nie jest wcale bezpieczne, że nieuchronnie prowadzi do śmierci. [...] Jak mogłam nawet przez chwilę myśleć, że to wszystko, co się tutaj dzieje, jest bez sensu? Właśnie tak powinno być na świecie - nieść ulgę tym, którzy tego potrzebują, to przesłanie każdego człowieka!" s. 192

"Młodość ma swoje prawa, ale musi mieć rozum." s. 196

"Jednak miała szczęście. To była jedna z wielu dobrych lekcji, których udzielił mi wszechświat. Niekiedy mam wrażenie, że niektórych w odpowiednim czasie nie odrobiłam i dlatego powtarzają się w nieskończoność." s. 201

"Obiecałam sobie nigdy, ale to nigdy nie oceniać ludzi. Bo nigdy nie wiemy, co się kryje pod pozorami ludzkich motywacji i zachowań. Nie wiemy po prostu nic o drugim człowieku..." s. 215

"Zakochałam się. Zakochałam się potwornie, absolutnie, bezwzględnie, bezrozumnie, na zawsze. Zakochałam się w mężczyźnie, który nie był moim mężem. Zakochała się nie zważając na nic. Zakochałam się, wierząc, że musieliśmy się spotkać i że jesteśmy sobie przeznaczeni. Właściwie zakochałam się po raz pierwszy w życiu." s. 223

"... wyciągnęłam książkę Jampolsky`ego Leczenie uzależnionego umysłu i przeniosłam się w inny świat. I byłam pod wrażeniem - Jampolsky pisał, że człowiek ma do wyboru albo lęk, albo miłość; że w każdy momencie naszego życia - przy wszystkim: gdy kupujemy ziemniaki, wychowujemy dziecko, w relacji z narzeczonym, mężem, siostrą, sąsiadką - wybieramy między miłością a lękiem. Jeżeli startujemy z pozycji miłości, to mamy szanse wyjść obronną ręką, natomiast jeżeli traktujemy życie z lękiem - wtedy jesteśmy straceni." s.300

Katarzyna Grochola "Zielone drzwi"; wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2010; stron: 407

Fajne cytaty znalazłam na blogu EMILKA_EEE  http://emilia-eee.blogspot.com/2010/06/zielone-drzwi-katarzyna-grochola.html

wtorek, 9 listopada 2010

Dobranoc, słonko - Heidi Hassenmüller

"Miała wrażenie, że wiruje na łóżku jak bąk. Jak kolorowy bączek, pomalowany w czerwone, żółte i zielone koła, które w szalonym pędzie zlewały się ze sobą. Po wojnie miała taką zabawkę. [...] Teraz ona była takim bąkiem. Wirowała, tańczyła na swoim szpicu, a czerwone, żółte i zielone obręcze zacieśniały się wokół niej, coraz bardziej i bardziej, oplatając ją kokonem.
Tatko zgasił światło.
- Dobranoc, słonko." s.62

"Dobranoc, słonko" Heidi Hassenmüller; wydawnictwo: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 2004; stron: 122

czwartek, 4 listopada 2010

Nadzieja umiera ostatnia. Wyprawa w przeszłość - Halina Birenbaum

"W późniejszych latach niejednokrotnie nawiedzała mnie zmora bezradności i rozpaczy wobec męki moich najbliższych, a uczucie to bywało zwykle stokroć gorsze od własnego cierpienia. [...] Ludzie, jak się okazało, potrafią żyć nawet w warunkach nieludzkich. Przystosowują się, radzą sobie i, jak mogą, walczą o egzystencję, ufni, że jutro będzie lepsze. Pomagała nam wiara w niedaleką i ostateczną klęskę faszyzmu." s.17

"- Nie bój się - szeptała mi do ucha - każdy człowiek musi kiedyś umrzeć, umiera się tylko jeden raz... A my umrzemy wszyscy razem, nie bój się, to nie będzie takie straszne...
Nie, nie bałam się. Po prostu nie wierzyła. Nie rozumiałam, co znaczy śmierć. Nie potrafiłam wyobrazić sobie, że nas kiedykolwiek nie będzie na świecie, że przestaniemy żyć. Nie pojmowałam tego.
Czekałam co nastąpi, z nadzieją, z wiarą w życie i ... z ciekawością. Ogarnął mnie jakiś dziwny, niemalże świąteczny nastrój; ta chwila wydawała mi się niezwykle podniosła i bardzo ważna, ale nie dlatego, że miała poprzedzać śmierć..." s.36

"Mama wiedziała swoje: trzeba walczyć do ostatka, nie dać się wepchnąć do wagonów!  Tam jeszcze zdążymy - mówiła stanowczo - tam zawsze zdążymy..." s.37

"- Ja bardzo, bardzo chcę żyć i doczekać klęski naszych katów, dlatego robię i będę zawsze robić wszystko co w mojej mocy, abyśmy przetrwali, abyśmy uniknęli ich szponów! Ale jeśli nie uda nam się to, wtedy trudno. Umiera się tylko raz i chociaż będzie mi życia szkoda, nie boję się śmierci!" s. 45

"Bywało, że pracowałyśmy na polach o krok od chat wiejskich - tylko posterunki uzbrojonych esesmanów dzieliły nas od wolności. Patrzyłam wtedy z zawiścią i tęsknotą, jak po tamtej stronie kręcą się swobodnie dzieci koło chłopskich zagród, jak kury grzebią w ziemi, jak krzątają się ludzie... Nie mogłam pojąć, że jeszcze istnieje ten inny świat, w którym wolno się poruszać na nie ogrodzonej drutami kolczastymi przestrzeni i w którym dzieci się bawią! Ale jednocześnie odżywała we mnie wiara, że i my będziemy kiedyś ludźmi. [...] Tu, na otwartych polach, w pobliżu ludzkich domostw łatwiej było mieć nadzieję. Trzeba tylko skupić wszystkie siły, żeby wytrwać - myślałam... Ale skąd je brać, te siły? Było ich coraz mniej, a cierpień coraz więcej." s. 107, 108

"Nadzieja umiera ostatnia. Wyprawa w przeszłość" Halina Birenbaum; wydawnictwo: Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau; 2009

środa, 3 listopada 2010

Podumowanie ankiety

Podsumowanie ankiety z miesiąca października.
W ankiecie udział wzięły aż 4 osoby.
75% z głosujących chciałoby przeczytać Uroczysko - Magdaleny Kordel
25% Skafander i motyl - Jean Dominique Bauby

Dziękuję za udział i zapraszam ponownie.